
Skoro obiecałam to prezentuje dziś dość nietypową jak na blog
szafiarski notkę. 13 maja byłam zaangażowana w pierwszą w Polsce Noc Biblioteki u mnie na Uniwersytecie
Pedagogicznym. Ja oraz parę moich koleżanek, których niestety fotki nie ujrzą światła dziennego na moim blogu ( ochrona danych osobowych i marudzenie, ze się źle wyszło na zdjęciu) założyłyśmy na ta okazje stroje z różnych epok. Zaczynając od
średniowiecza a na latach 50-tych kończąc. Stroje były wypożyczone z krakowskiego teatru imienia J. Słowackiego. Niestety maiłyśmy duże problemy z znalezieniem w magazynie teatru czegoś sensownego co:
a) nie było podarte
b) nie było brudne od makijażu scenicznego czy czego kolwiek innego,
c) pasowało na nasze gabaryty ( albo za długie czy też za krótkie, albo miałyśmy za mizerne klatki piersiowe )
Jednak w efekcie końcowym wyglądałyśmy w miarę dobrze :D Choć nie obyło się bez szycia i agrafek. Sama parę sukienek pozszywałam.
Mój strój pochodzi mniej więcej z początku XX wieku, sprzed rewolucji Coco Chanel. Kto pamięta takie filmy jak Ania z Zielonego Wzgórza czy droga do Avonlea ten wie doskonale, że wtedy nosiło się bluzeczki z żabotami i innymi koroneczkami do tego długie spódnice na halkach no i na koniec dopasowany do spódnicy żakiecik z bufkami. A i nie powinnam zapomnieć o kapeluszu. Niestety teatr mi go poskąpił :( Gdybym wiedziała wcześniej to bym coś wykombinowała i nie było by widać mojej lichej próby upięcia, krótkich włosów ;)
Tak czy siak bawiłam się świetnie :D
Bluzka, Żakiet, Spódnica: magazyn Teatru im. J. Słowackiego w Krakowie
Torebka: SH
Broszka: vintage
Kolczyki: kupione na starym miescie w Krakowie
Spinki: H&M